Autor Wiadomość
lacrimosa.
PostWysłany: Pią 22:38, 18 Lis 2011    Temat postu:

niedawno obchodziłam swoja małą rocznicę. 1 listopada to wszystko się zaczęło... och, to już 3 lata!
Level
PostWysłany: Pon 18:45, 26 Wrz 2011    Temat postu:

no. nowe kolezanki sa, jesien w pelni, forum nareszcie ozywa :D
lacrimosa.
PostWysłany: Nie 20:02, 25 Wrz 2011    Temat postu:

dziękuję!
Newyorka
PostWysłany: Nie 13:59, 25 Wrz 2011    Temat postu:

Gotowe! Witaj.
Sela
PostWysłany: Sob 16:40, 24 Wrz 2011    Temat postu:

Witamy:)
Niestety te choroby potrafia skutecznie zniszczyc nam zycie. Szczegolnie bulimia.

Gdzie tu Newyorka pisala,zeby nowe dziewczyny napisaly do niej maila,ze oczekuja na przyjecie, bo ona rzadko tu zaglada. poszukaj.
lacrimosa.
PostWysłany: Sob 0:07, 24 Wrz 2011    Temat postu:

oczywiście, poczekam.
Level
PostWysłany: Czw 10:18, 22 Wrz 2011    Temat postu:

napewno nas nie nudzisz i mam nadzieje, ze predzej czy pozniej poznamy tez inne epizody ktorych nie opisalas. kazda z nas tutaj miala jakis taki moment kiedy cos sie w niej zlamalo. jednak szczerze mowiac to troche sie juz o ciebie martwie. jak o naszego kochanego cyjanka. co za duzo, a wlasciwie za malo, to niezdrowo. kazda z nas tutaj ma lekko mowiac 'nasrane we lbie', i myslimy w podobny sposob. ale osobiscie uwazam, ze 48 kg przy 171cm to za malo. oczywiscie bedac nak chora na umysle jak jestem, to gdybym mogla to oczywiscie ze bym chciala miec 48 kg przy 171cm. ale jednoczesnie wiem, ze to niezdrowe dla ciebie..
na akceptacje bedziesz musiala troszke poczekac, bo ostatnio cos nas tu malo. ale nie martw sie, predzej czy pozniej wroca i wtedy dostaniesz pelny dostep do forum :)
lacrimosa.
PostWysłany: Czw 2:14, 22 Wrz 2011    Temat postu: lacrimosa.

przywiana kolejna, zbłąkana dusza...

tak pokrótce z mojej biografii - zawsze byłam raczej pulchnym dzieckiem, kilka kilogramów ponad normą.
w 2008r, 1 listopada siedziałam z rogalikiem w ręce i oglądałam zdjęcia z poprzedniego wieczoru - wyprawiałam takie mini-przyjęcie z okazji halloween'u. to wtedy coś we mnie pękło. rogalik wylądował w koszu na śmieci, a ja od tamtego momentu postanowiłam: odchudzam się! tak jak pisałam wyżej, nie byłam jakoś przeraźliwie gruba - ważyłam bodajże 57kg na 166cm. miałam zaledwie 14 lat i już nie podobałam się sobie.

kolejne miesiące leciały, a ja konsekwentnie ciągnęłam swoją dietę - standardowo, wykluczyłam z menu wszelkie słodycze, pilnowałam kalorii, wykluczałam po kolei kolejne produkty, aż w końcu zjadałam znikome ilości pożywienia, do 200kcal dziennie. tak schudłam do 52kg. pamiętam, to był okres zimowy, święta, masa jedzenia, wiadomo. zawsze lubiłam, ba! kochałam ten okres świątecznych przygotowań, zapachy pieczonych pierników z kuchni sprawiały, że ciekła mi ślinka. tym razem było inaczej. ogarnęła mnie apatia i smutek. gdy nadszedł wigilijny wieczór, powiedziałam mamie, że źle się czuję. skubnęłam trochę kapusty z grochem i zaszyłam się w moim pokoju. rozpłakałam się. czułam się okropnie, nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. jednego byłam jednak pewna - jestem gruba i muszę schudnąć!

w tamtym okresie moja rodzina nie miała problemów z moją wagą. kłopoty zaczęły się później, kiedy widać było po mnie, że znacznie udało mi się schudnąć. zaczęły się problemy w szkole, typu rodzice wzywani byli przez wychowawcę, z powodu że rzekomo nic nie jem, że jestem blada, nieobecna. zaczęły się pogróżki, że wsadzą mnie do szpitala, będą karmić mnie siłą. takie słowa rodziców działały na mnie najbardziej, nie chciałam iść do szpitala za wszelką cenę. nie chciałam też przytyć. byłam w pułapce.

nie pamiętam, ile wtedy ważyłam. przypuszczam, że miałam zepsutą wagę, bo choć pokazała ona kiedyś 49kg, a ja płakałam niemal ze szczęścia, dziś jestem pewna, że ważyłam dużo mniej. mało pamiętam z resztą z tamtego okresu - miałam depresję, myśli samobójcze, żyłam jak w półśnie. moje zachowanie i stosunek diametralnie się zmieniły. nie jadłam już prawie nic. pamiętam, jak płakałam nad miską rosołu, który kazała mi zjeść mama; albo jak wyrzucałam jedzenie przez okno. to było obłędne...

myślę że największym przełomem w tym wszystkim była kłótnia z moimi przyjaciółkami. nagle wszystko się rozwaliło, nie chcę wchodzić w szczegóły, bo to nie ma znaczenia. właśnie wtedy chyba pojawiła się bulimia. zaczęłam zajadać emocje. nie radziłam sobie z tym wszystkim. potrafiłam wymiotować kilka-naście razy dziennie. nie zdawałam sobie jednak z tego sprawy - łudziłam się, że to mnie przecież nie dotyczy.
dopiero dzisiaj, kiedy jestem starsza, potrafię na to wszystko spojrzeć obiektywnie.

dzisiaj bulimia przeplata się z anoreksją, znów pragnę schudnąć. obecnie moja waga wynosi 58kg, 171cm. moim celem jest 48kg. chcę poczuć się dobrze we własnym ciele. chcę... być szczęśliwa!

przepraszam, że tak się rozpisałam, w ogóle pierwszy raz tak otwieram się i opowiadam swoją historię. oczywiście jest ona niekompletna, było jeszcze kilka innych epizodów, których oszczędziłam właśnie ze względu, by was nie zanudzić. mam nadzieję, że to forum mi pomoże w okiełznaniu moich umysłowych demonów.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group